czwartek, czerwca 28, 2007

Lessig opuszcza Creative Commons ...

Lawrence Lessig uznany profesor Uniwersytetu Stanforda, twórca ruchu Creative Commons, kończy swoją przygodę I zaangażowanie w to przedsięwzięcie. Jak pisze na swoim blogu doszedł do przekonania, że czas na zmiany w jego życiu. Teraz ważniejszą rzeczą jest walka o przywrócenie zasad demokracji, która wskutek naporu potężnych grup finansowych zatraciła gdzieś swój sens. Zamierza zatem wykorzystać swój autorytet, aby reformować system polityczny.

Warto przypomnieć, że Lessig zanim został wybitnym reformatorem prawa własności intelektualnej (proszę zobaczyć ile blogów, także w Polsce jest publikowanych na licencji Creative Commons) był prawnikiem konstytucjonalistą, w szczególności zaś upodobał sobie kraje Europy Środkowo Wschodniej przeżywające w latach 90 transformację ustrojową. Lessig bardzo lubi Polskę, dlatego być może przyjął zaproszenie na krakowską konferencję poświęconą ważkiemu onegdaj zagadnieniu Dyrektywy o ochronie wynalazków realizowanych przy wykorzystaniu komputera, popularnie określanej jako Software Patents Directive. Dyrektywy mówiąc bardzo skrótowo i oględnie – bardzo niekorzystnej dla polskiego sektora IT. Przy okazji otwarto również polski oddział CC.

Przez dwa dni, w ciągu których towarzyszyłem Lessigowi w Polsce, stał się dla mnie wielkim autorytetem. Nie tylko z powodu ogromnej wiedzy i mądrości ale także z powodu podziwu dla jego pasji, zaangażowania i wielkiej osobistej skromności. Rzadko spotyka się takich ludzi.

Z pewnością będę kibicował Larremu w walce z określaną przez niego„korupcją polityczną”, którą przesiąkła amerykańska (nie tylko) demokracja głęboko wierząc, że będą tego pozytywne efekty. Mam nadzieję, że podobnie jak ożywczy ruch Creative Commons, który całkiem nieźle został przyjęty w Polsce, idee Lawrence Lessiga przenikną do naszego kraju. Warto mieć marzenia.

niedziela, czerwca 17, 2007

Google wygrywa w Indiach spór o domenę Gmail - i to z kim !

Interesująca jest batalia jaką firma toczy o domeny z nazwą gmail i pisałem już o niej wcześniej, a przypadkiem natrafiłem na takiego newsa - Google zdołało wygrać spór o indyjską domenę gmail.co.in przed indyjskim sądem arbitrażowym.

Nie byłoby w tym może nic niezwykłego, gdyby nie przeciwnik, którym był nijaki obywatel Chin
Chen Zhaoyang. Tak się zastanawiałem czy ma on coś wspólnego z panem Stevenem Chen, obywatelem Chin, ukrywającym się również pod nazwiskiem Zheng Qingying, dzierżącym niechlubny mój prywatny tytuł największego cybersquattera domen EU.

Zheng, o którym wiadomo tyle, że jest to osoba podstawiona lub wymyślona przez Chena przegrał już 17 spraw przed Europejskim Sądem Arbitrażowym ds domen eu. Miał pecha, bo pierwszą przegrał z nami. Tropiąc ślady, które pozostawił w Internecie i korzystając z pomocy innych pokrzywdzonych doprowadziliśmy do zebrania pokaźnej listy dowodów świadczących o tym, że Zheng jest cybersquatterem. Informacje zebrane przez nas były wielokrotnie wykorzystywane później przez innych pokrzywdzonych w innych procesach (np.
Ornellaia )

Nie trzeba było długo szukać - proszę oto link do pana Chena. Podaje w nim adres, który dziwnym trafem prowadzi do .... tak tak, adresu używanego przez pana Zhenga w Londynie. To ta sama osoba ! Adres dobrze pamiętam, bo wspólnie z londyńską firmą prawniczą ustaliliśmy, że jest fałszywy. Co więcej, Zheng był na tyle bezczelny, że założył na ten adres spółkę GMAIL Limited ! Na szczęście nie uchroniło go to od przegranej. Niesamowite, ten facet naprawdę potrafi szkodzić globalnie !

Być może mamy do czynienia z globalnym przedsiębiorstwem, którego działalność polega wyłącznie na cybersquattingu. Jednak, w epoce informacji cyfrowej, jej archiwizacji w różnych miejscach sieci wykrywanie i zwalczanie tego rodzaju szkodliwej działalności jest łatwiejsze.

Drugi wniosek jaki płynie z tych wszystkich spraw jest taki : cybersquatting stał się odrębną dziedziną działalności gospodarczej. Istnieją podmioty, które zawodowo zajmują sie tą działalnością czerpiąc z niej ogromne korzyści. Jest pożądane i konieczne zapobieganie temu przez wprowadzanie elastycznych procedur i przepisów prawnych pozwalających na sprawne prowadzenie procesów przeciwko naruszycielom. Moje wnioski adresuje przede wszystkim do ustawodawcy polskiego a postulatem de lege ferenda jest tutaj wprowadzenie odrębnego deliktu do ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji w postaci właśnie "porwania" domeny. Być może wtedy sad arbitrażowy działałby sprawniej, mając oparcie w materialnych przepisach prawa. Delikt taki winien być skonstruowany według przesłanek wskazanych w art 21 Rozporządzenia Komisji w sprawie ustanowienia domeny europejskiej.



Sejmowa baza aktów prawnych - zabrania się korzystać

Jest coś takiego jak Internetowy system aktów prawnych. Baza dostępna na stronach sejmu od wielu lat pomaga mi szybko i skutecznie odnaleźć nowo wydane ustawy, nawet dostępne w wersjach jednolitych. Narzędzie świetne, ale ostatnimi czasy na stronie pojawił się nowy element a mianowicie ZAKAZ...

Oto tekst ze strony :

Baza Internetowy System Aktów Prawnych zawiera opisy bibliograficzne aktów prawnych opublikowanych w Dzienniku Ustaw w latach 1919-2007 oraz Monitor Polski w latach 1946-2007.
...
Wydawcą i dystrybutorem tych wydawnictw jest Kancelaria Prezesa Rady Ministrów - www.cokprm.gov.pl

Nie zezwala się na komercyjne używanie, kopiowanie i inne wykorzystywanie danych znajdujących się w bazie danych ISAP.


Brawo. Piękna duża czcionka i w dodatku na czerwono - nie zezwala się na komercyjne używanie danych (!) Pytanko - czy prawnik czytający akt prawny z bazy sejmowej korzysta z niego w sposób komercyjny?Czy przedsiębiorca, który ściągnie sobie ustawę również ? Wypada odpowiedzieć, że tak - co demaskuje, nie bójmy się prawdy, absurdalność ustanowionego zakazu. Kiedyś go nie było, ale widać stał się niezbędny, bo obywatele korzystali z bazy w sposób komercyjny. Lepiej zamknijcie w ogóle tą bazę, niech obywatele kupują sobie papierowe dzienniki ustaw, a co.
Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.